14.02.2015

To nie jest nasza wojna.

To nie Rosja wstaje z kolan,
to zsrr wyłazi z grobu
    Historia ukraińskiej demokracji jest niewiele młodsza, niż nasza. Polska jednak po tych, powiedzmy, 20 latach osiągnęła niewątpliwie większą wolność i autonomię, niż Ukraina w dokładnie tym samym czasie. Wiem, że maruderzy mocno się skrzywią czytając ostatnie zdanie - co częściowo rozumiem - obecny stan rzeczy wciąż pozostawia wiele do życzenia. Ci jednak, którzy odwiedzili ten kraj, zapewne przyznają mi rację. Wystarczy bowiem posłuchać, co też obywatelki i obywatele Ukrainy mają do powiedzenia - one i oni, a nie gadające głowy na usługach prawego sektora, putlerowskiej Rosji czy inni, prezentujący skrajną, wypaczoną myśl na youtube, łamach wybiórczej, od/dorzeczy, bądź gdziekolwiek indziej.
    Były ukraiński prezydent dwukrotnie siedział w pace. Dziś nie do końca wiadomo, jakim czynem sobie na to zasłużył - najprawdopodobniej chodziło o uszkodzenie ciała i zabór mienia. Niektórzy twierdzą, że Janukowycz był więźniem politycznym. Nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć, czy to za sprawą propagandowej machiny wylądował w pierdlu, czy też raczej dzięki tej samej machinie, tylko służącej innej opcji, nazywa się go dzisiaj "politycznym więźniem". Wystarczy jednak minimum wiedzy historycznej i trochę logicznego myślenia, aby stwierdzić, kto w tym sporze może mieć rację. Do 1991 roku państwo, o którym mowa, określano mianem "republiki związkowej  Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich". Nielogicznym jest, aby protegowany Putina,  czyli bezsprzecznego kontynuatora komunistycznej myśli (byłego, oddanego f-sza KGB zresztą...), siedział za uprawianie polityki w czasach, kiedy rządziło KGB właśnie  i radziecki socjalizm.

 Najwyraźniej Janukowycz był wtedy szeregowym rzezimieszkiem, jednak zbyt małym i "cienkim w uszach", aby w interesie KGB pozostawała obrona jego osoby. Zamiłowanie Janukowycza do cudzego mienia nie skończyło się jednak na tamtym tylko występku. Po obaleniu "prezydenta" sami mogliśmy obejrzeć zdjęcia złotych komnat i luksusowych dóbr, jakimi dysponował b. prezydent. Prezydenci Polski natomiast - kraju znacznie bogatszego, choćby pod względem PKB ( jest ono kilkukrotnie większe od ukraińskiego), nie dysponują taką ilością luksusowych aut, jakie znaleziono w garażach Janukowycza. Poważnie - nie. Skąd miał na to środki? Oceńcie sami...

    A co z Ukrainą? Historia pokazuje, że w czasach kryzysu (realnego bądź propagandowego), łatwo zdobyć niezdecydowaną, niewykształconą bądź nieświadomą, przez brak realnej demokracji, audiencję. Wydaje mi się, że Majdan nie tyle jest sprawką upowskiej junty, co raczej owa junta skorzystała z sytuacji i przejęła całą rewolucję. Milos Zeman (prezydent Czech) widzi, w czyje ręce wpadła i w jaki kierunku zmierza. Słusznie odpowiedział na list tych właśnie "ukraińców" - ani emocjonalnie, ani propagandowo - odnosząc się jedynie do historycznych faktów:  "Pozwólcie mi zatem zadać dwa pytania. Po pierwsze, czy znacie rozkaz Bandery: „Zabijcie każdego Polaka między szesnastym a sześćdziesiątym rokiem życia?” Jeśli nie znacie, nie jesteście Ukraińcami. A jeżeli znacie, to czy się z nim zgadzacie, czy nie?"(...) Nie mogę gratulować Ukrainie takich narodowych bohaterów".
Ofiary Rzezi Wołyńskiej
  Czuję pewne zażenowanie widząc, że to właśnie on, a nie Bronisław Komorowski krytykuje to, co krytyki wymaga. Cóż, może on nie dostał tego listu... Kontynuatorzy i zwolennicy Rzezi Wołyńskiej, czyli obecny rząd Ukrainy i stojący na jego czele Poroszenko (jego cytat: "OUN-UPA przykładem bohaterstwa") nie są ani naszymi braćmi, siostrami, ani tymi, których powinniśmy wspierać w walce o ich "wolność". O wolność Ukrainy-tak. O wolność Poroszenkowej junty - już nie. Autorzy wspomnianego listu tak naprawdę stanowią niewielką część ukraińskich obywateli. Owszem, ten kraj jest podzielony; na zachodzie, jeśli spróbujesz coś powiedzieć po rosyjsku poproszą cię, żebyś mówiła po polsku albo - ewentualnie - w polish english. W tamtych regionach Polacy są zdecydowanie bardziej lubiani, niż Rosjanie. Jeśli jednak udasz się na wschód i powiesz słowo po polsku - albo każą ci mówić po ludzku (czyli po rosyjsku) albo przekonasz się, jak wyglądają plecy twojego rozmówcy. Mimo wszystko to jest jedna ziemia i jedna ojczyzna. Ogromnie śmieszą mnie ludzie twierdzący, że Krym- z uwagi na historię- powinien należeć do Rosji. Jeśli chciałoby się rozstrzygnąć ten spór biorąc pod uwagę historię, to należałoby oddać Krym Tatarom....  Wciąż, skoro matuszka Rosja tak bardzo dba o swoje córy i synów - czemu ich (krymskich Rosjan) nie przygarnie i nie wykarmi, tylko próbuje przygarnąć ziemie, na której oni żyją? Czyżby ta ziemia karmiła lepiej? Jak to możliwe, że tak potężny kraj, mający powierzchnię znacznie większą niż USA czy Chiny, no i żadnych problemów z przeludnieniem, nie chce przygarnąć swoich uciśnionych pobratymców... no właśnie, dlaczego???
    Czytając wszystkie te rewelacyjne wiadomości i opinie, człowiekowi zaczyna wydawać się, że możesz być zwolenniczką (zwolennikiem) tylko Rosji albo tylko Ukrainy. Jeśli negujesz ukraińską politykę - wyzwą Cię od komuchów. Jeśli rosyjską - banderowskim szpionem. Chcąc uniknąć podejrzeń o sympatyzowanie z komuchami, zaczynasz określać wszystkich Rosjan mianem "dzikusów", a ty - która/który znasz historię i słusznie gardzisz banderowcami - w ten sam sposób nazwiesz każdego Ukraińca. I jeden i drugi "dziki naród", widząc i słysząc, jak się o nich mówi, w imię walki o dobre imię zacznie popierać antypolską inicjatywę. W ten sposób niektórych przyjaciół zamieniamy we wrogów. Nie każdy  Rosjanin  to dzikus bądź miłośnik sowieckiego zamordyzmu -  Litwinienka, Politkowska, jeśli wymienić pierwszych, którzy przyszli mi na myśl. Za nimi cała masa ludzi. Powyższe twierdzenie jest równie bliskie prawdzie, jak takie, że każdy Polak jest złodziej i katotalib.

  Nasz Naród jest waleczny, toteż chętnie podejmie walkę. Niestety, kreowany konflikt zawsze będzie domagał się zwolenników.  Takie są właśnie skutki radykalizacji nastrojów, przed którą zawsze, bezwarunkowo i gorąco będę  przestrzegać. Prawdziwemu Patriocie zapali się czerwona lampka, kiedy jakaś opcja na terenie kraju, pod hasłem "wolność i sprawiedliwość", zechce urządzić "dzień sznura". Dzień sznura zawsze niósł fatalne skutki dla narodu, który coś takiego sobie urządził, a jeśli czyjaś pamięć nie sięga zbyt daleko - wystarczy spojrzeć na Ukrainę. Tam też walczą o "wolność i sprawiedliwość". Dziwnym jest, że to samo mówią zarówno ci z UPA, jak i separatyści. Dziwnym jest również, że historia mieli przypadki wykorzystania tego hasła od wielu lat, a wciąż są tacy, którzy, z dokładnie tym hasłem na ustach, chcą wieszać i mordować przeciwników ich interpretacji "wolności i sprawiedliwości". Jest to tak długo zabawne, dopóki nie widzisz tego na własne oczy. Żeby była jasność - zdrajcy, jeśli zostanie im udowodniona wina, na podstawie uczciwych i autentycznych dowodów - powinni zostać skazani. Można im odebrać wolność, zabronić uczestnictwa w życiu społecznym, członkostwa w partiach politycznych, wykonywania danego zawodu. Nie powinno się rozstrzeliwać, bo przy okazji zawsze obrywają cywile; często mocniej, niż zdrajcy.
    Co z Majdanem? Wspieraj, w każdy możliwy sposób. Nie - nie zbrodniarzy z oun i upa ale Ukraińców. Tych pierwszych trzeba tępić - nie mordować, merytorycznie niszczyć. Ci drudzy są nam naprawdę bliscy. Zdecydowanie wpieraj również Rosjan - przeciwników komuny, walczących z jej obecną kontynuacją. Słowiańskie narody mają niesamowity potencjał, niestety szalenie skłócony  przez propagandę. Nie musisz być ani pro-upa, ani pro-putin. Bądź po prostu rozsądna/rozsądny i broń tego, co pozwala Ci Twój rozsądek wyrażać - czyli wolności; ją pojmą wszystkie sąsiadki i wszyscy sąsiedzi, równie rozsądni jak Ty.

2 komentarze:

  1. Dobry tekst. Uważam, że polska pomoc dla Ukrainy powinna się ograniczać do żywności, leków itp. Nie stać nas ani na zbrojną ani na pieniężną pomoc. Dodatkowo korupcja na Ukrainie sprawia, że te pieniądze nie trafią nigdy do potrzebujących. Denerwuje mnie trochę to, że ukraińscy studenci przyjeżdżają do nas, nie płacą za poprawki itd. nasz kraj zapewnia im akademiki (często kosztem Polaków), a wielu z nich ma np. na facebooku zdjęcia na tle flagi UPA itd. Co do tych "zakochanych" w Rosji, ciekawe jak długo wytrzymali by w tym kraju, gdzie jeden człowiek "trzyma wszystkich za mordy".

    OdpowiedzUsuń
  2. To są właśnie skutki "otwartych granic". Nie tylko w odniesieniu do ukraińskich studentów. Udaj się na - choćby jeden - wykład na Akademii Medycznej, w jakimkolwiek mieście. Pompujemy ogromne pieniądze w edukację zagranicznych studentów, szczególnie z Kataru i Arabii Saudyjskiej, którzy mogą - w przeciwieństwie do polskich studentów - pozwolić sobie na opłacenie akademika/poprawki. Grom zdolnych, polskich kobiet i mężczyzn nie dostanie się tam, bo po ludzku nie mają kasy. Ci, co mają - w przyszłości zasilą antyzachodni ruch, mając odpowiednie pieniądze wykonując zawód, którego nie podjęliby bez naszej edukacji. To jest NIENORMALNE.

    OdpowiedzUsuń