7.05.2016

250 tys. za uchodźcę



      Kiedy stało się już oficjalne, że Komisja Europejska naprawdę, NAPRAWDĘ (poważnie!) wysunęła podobny pomysł, śmiałam się podwójnie, a nawet potrójnie. Zamiast "karania" niechętnych przyjmowaniu najeźdźców, dało się im (tym niechętnym) możliwość [sic!] odstąpienia od udziału w relokacji na rok czasu, pod warunkiem zapłacenia haraczu w wysokości, bagatela... 250 tys. euro za każdego odrzuconego "uchodźcę".   O, Unio błogosławiona, dajesz nam możliwość zapłacenia 250 tys. za każdego, nieprzyjętego, muzułmańskiego imigranta, w zamian za suwerenną decyzję?! Niezwykła to, pani, wyrozumiałość...    Najpierw rozśmieszył mnie ten PR-owy zabieg: tu przecież nie chodzi o karę, a o "możliwość". Jak zwał, tak zwał, jaki jest koń - każdy widzi, a "możliwość" nadal jest "karą" - jest więc tym samym koniem, tylko KE inaczej  o nim mówi.
      Druga rzecz, drugi mój ubaw, to kwota, którą mamy zapłacić , w zamian za suwerenną, "antyuchodźczą" decyzję, a jej okres ważności - jak wspomniałam - wynosi ROK. Pomijając rok przestępny - to 365 dni, a potem kartkujecie kolejne miliony: 1 nieprzyjęty uchodźca = OKOŁO 4,4pln*250kilo eur = 1100000pln za jedną osobę w stosunku rocznym. Zarabiam (po zaokrągleniu w górę) 3,4% ten kwoty w ciągu roku, jednocześnie najwspanialszy mężczyzna na świecie (czyt. mój Mąż) - ok 4%... centyl.  Mieszkamy, tankujemy nasz samochód, utrzymujemy z tej skromnej kwoty siebie,  kochane Dziecko, nie bidujemy, niczego nam nie brakuje, czasem ciut skromniej,  ciągle dobrze, wciąż  zostaje nam tyle, by pojechać na wakacje, fajne wakacje. Mogę też zaprosić  Męża na kolację (bo zarabiam, bo równouprawnienie, bo ukochany mężczyzna po prostu zasługuje na niespodzianki i prezenty, drogie panie(!)...), możemy też czasem ofiarować komuś, kto ma mniej - wciąż stać nas na to. Ogromne są zatem  potrzeby tych naszych "uchodźców" albo niezrozumiale wysokie kwoty pochłania zakwaterowanie ich w ośrodku dla "azylantów". Co więcej, za portalem euroislam.pl: "Koszt utrzymania jednego uciekiniera, ubiegającego się o status uchodźcy, wynosi dziennie 35 euro – za tę sumę można pomóc w Afryce czy Azji aż siedmiu osobom." https://euroislam.pl/nie-zgadzajmy-sie-na-relokacje-stanowisko-stowarzyszenia/ - to mówi wiele albo za dużo o "polityce imigracyjnej" Unii Europejskiej. 
      Pytam więc: do czyjej kieszeni trafiają te miliony? Nie, nie służb, nie szeregowi strażacy i panie od ognia, nie lekarze, nie lekarki, nie panowie pielęgniarze, nie pielęgniarki będą sprawniej działać dzięki tym 250tys./os. Wspomniane służby mają  określony, zupełnie oficjalny budżet, działają w zakresie odgórnie określonych, zarówno prawnych i finansowych możliwości -  to nie są docelowi beneficjenci tego idiotycznego pomysłu. W obliczu kryzysu imigracyjnego całkiem obrazowo dokumentują powyższy fakt  doświadczenia lekarki czeskiej narodowości: http://prawy.pl/10982-szokujacy-list-czeskiej-lekarki-opiekujacej-sie-w-niemczech-imigrantami/  - wszystkie służby działają jak dotychczas, a przy takiej ilości nowych "pacjentów" stają się coraz bardziej niewydolne. No to na co pójdą te pieniądze? Kto je dostanie??? Poważnie i całkiem szczerze Wam odpowiem... nie mam ZIELONEGO pojęcia. Albo mam... 
      Trzecią rzeczą, która rozbawiła mnie najbardziej to fakt, że pomysł 250tys/uchodźcę przyniesie skutek zupełnie odwrotny od zamierzonego - nie będzie z tego mld euro na walkę z tzw. "kryzysem uchodźczym" , a  będą kolejne "exity" krajów członkowskich, czytaj: rozpad całej Unii, Unii w obecnej formie.  I, z całego tego, szalonego, niesamowitego  pomysłu, to właśnie rozbawiło mnie najbardziej - Komisja Europejska, na oczach milionów, w imię utrzymania europejskiej solidarności, brutalnie i bez mrugnięcia okiem, tą solidarność wykańcza.